odpocząłem od gliny, słowa rojąc w ustach
skrywany podarunek żalu na dziewiętnaście
wieków zamknięta część miasta, którędy
przejdą więźniowie, za których działkę trzeba
zapłacić więcej? chcesz walczyć, za rękę
trzymać dziewczynę? partią jesteś, za którą
się uśmiech pogodny zaczyna, mgła
przybyła ze strzelistą ramotą, świadectwo
odrodzenia świec, widziałem koty na
skraju sierpa za który ręczę. jest takiej rozpaczy
granica i jest taka noc na którą człowiek czeka,
i za którą tęskni… odpowiedz za którą
z przywołanych koncepcji się opowiadasz?
któż jak nie bóg, może zaryglować drzwi
pomiędzy przekreślonym początkiem a aktem
urodzenia, całuj mnie. chyba żołnierze
z drugiej linii, sen spędzą z powiek, uparci
na obłok dla lepszego ciebie byłby świat zimowy.
stanę boso na śniegu i poczuję liberalizm
dnia głównego podawany przez silne ręce
Witaj
Stanąłem więc i tu. Gdzie kończy się mój cień a zaczyna poranek
Zatem stoję przed obrazem zwykłego człowieka, który ułomności swoje podnosi do rangi poczucia winy za ukrzyżowanie. Nie tędy jednak droga by obwiniać się ale by dostrzegać to co może zrodzić jeszcze bezlistne drzewo. Podobno dobry ogrodnik okopuje i nawozi jeszcze raz nim zupełnie wyrwie z korzeniami.
Tekst wzbudza przemyślenia. To dobrze.
A z tego co najbardziej mi odpowiada to biorę zdecydowanie nawiązanie do Miłosza “jest taka cierpienia granica za którą uśmiech pogodny się rozpoczyna”. Swojego czasu miałem z tym dobry dialog. Wciąż tlą się we mnie i chyba dziś tego potrzebowałem
Dziękuję za to Maks
Pozdrawiam
Wojtek
LikeLike
Dziękuje Wojtku za komentarz. To dla mnie ważne słowa. Ty wiesz jakich ich użyć.
Pozdrawiam
Max
LikeLike
Ja także dziękuję
Pozdrawiam
LikeLike