posłuchaj szczebla drabiny
uwierz w ciężkie chmury
– kazałem mu wieść życie spokojne i posłuszne
myśląc o poniżeniu wiatru
dam mu swoje niepewne pochodzenie
i dom, którego fundament,
którego wosk wpatruje się blady księżyc
czyż nie powinno być na odwrót?
stary geniusz rozsiewa gwiazdy po polu, zwiedza góry podczas snu
i dokonuje największego odkrycia
życia:
włosy kobiety są egzemplarzem unikalnym liści i gałązek
wspiąłem się na wysokość wieczoru,
o jutrze nie marząc, najwyżej o pojutrzu
dałem im swoją duszę
ale piekło nie przyjmuje darowizn
i choć aniołowie zbudują most
a profilaktyka snu popadnie w całkowitą
zależność od państwa
– rankiem ze wschodnich stron,
kamienie odrzucone przez echo i rój uderzony kometą
puszczając parę studentów w życie,
nikt nie pyta o reputację popiołów,
śpimy epoki
w trzech wierszach o miłości
niewiele więcej mając
pełni księżyca i domów ukrytych
pod powiekami