będziemy łapać się za ręce
jak słońce za promienie
a ten chleb musi zmienić kolor
czy zechcesz rozgryź tajemnicę zatrutego źródła?
przydeptałem cień pełen ojcowskich dyrektyw
a tu dalej ta sama bieda
liście niech pośpią sobie dłużej
prawdziwe jak szczekanie starego psa
silna jest jak kamień, który obracają i mielą w ustach
nie przepraszający
nie wymagaj tytułu, kiedy w dłoniach trzymając świat
gromy odrywają grozę od piór i tendencje do blizn
w gardle pali się jeszcze dach
to kwestia oświecenia
i Rzymu, który upadł przez anonim
proszących o zieleń na drzewach
o wyjście między czerń a biel