pierwszy dzień spojrzał na pierwszą noc
mówią, że zbliżyli się na odległość stolicy i starego okna
sadzone na brzegach oczek wodnych kniecie
dni płodne ma wytrącone z niebios abecadło
nic to, ochlapać gamą cały świat, który wymiennie drzemie i kocha się
łapie dech i głaszcze polonistów, za ich oczytanie
poprawiony niechęciom umiera na brzeg ze statuetką
kredy, by podkreślić
ważniejsze sumy jesieni, bolą kolumny rzucające cień
na postanowieniu miłość
i ich łoże wnukom podarować
bo świat wymaga spadku od utalentowanych