Stałeś się święty za życia.
Brak autosugestii wynagradza ci wątpliwość, w kropli jest opowiadanie.
W nerwach o wakacyjnej przygodzie, o twórczym horyzoncie widzianym z poddasza zachłanna gwiazda.
W żaden z możliwych sposobów nie zataisz krzyża, twoje barki dźwigają światło w szczelinie miłość, gdziekolwiek jest fabuła jak orzeł upadający pod ważkością korony.
Nad ziemią suknia ze ślubu żywiołów…
I dopiszę brakujące wiersze, na dachach – dam zgodę na nieporuszone.
Będę lepił człowieka na wzór, a odebrane to będzie wielka spowiedź przed tym po przecinku?