drętwe palce,
cała pula
każdy zraniony o szczyt, każdy tłumaczony na świata zasoby
język uparcie liże dwujęzyczne wargi
hazard miłości, są tu lata przestępne, złymi przewodnikami były mi twoje wypukłości
o jeden cień za daleko – boże z przyczółku, żeby w kwestii tej nocy była pełna jasność
zaszły wasze wizje: faszyści, terroryści złego pocałunku
i echa wracającego ze zdwojoną odpowiedzialnością za akt tworzenia
przez dług dwóch serc mowa o krzyżu jest stanem nasycenia
– tego czegoś, ze wzruszeń ramion opadł kurz