oręż tryumfu i odrazy w eksploracji ciemnej materii
jestem mistrzem chóru, który wiezie na swej barce
umiłowaną pieśń — najdalej widoczne zodiaki
wschodzące gwiazdy. zazdroszczę wam młodości
jak święte miejsce… wśród ludzi, spraw, przedmiotów
ty masz szansę na werdykt – one w zawiasach strun,
one w filozofii pled – kryją nuklearną broń miłości
na czerstwej drodze mały jeż niesie cień listka i jabłuszko
moda na bogactwo i ascezę. spróbuj tych kwaśnych
owoców innych ludzi – zwanych niby echo? wolna
od zachodów moja kieszeń – a w niej tysiąc lat, za które
oddałbym jeden rok bez dni, bez wojen – łza wolna
dobytek z ognia wyłącznie – z tobą nie umiem umierać
tęsknoto morza, lądzie i powietrzu (dobry wiersz
to taki) – o humorze dwunastu miesięcy, trzystu
sześćdziesięciu pięciu dni pokory – czy warto kochać
w sandałach wiązanych na rzemyki? tygodnia stworzenia
– jeszcze godziny i minuty, które nie wchodzą w grę.
aspirant wierny jednemu wieczorowi – racja ma imię
róży, ty masz imię miłości, ja tylko otchłanie…