szyszka, listek
widzę niebo,
widzę i tęsknię
aliteracja złączyła nasze języki
kiedy myślę dojrzale,
tonę w falach oceanu Spokojnego
– ta lampa ze spokojem
znosi swoje zaślepienie
a moje dziecinne bolączki
i tobie czytane wolne wiersze;
jeżeli miłość nas przerasta
to co może poniżyć?
wierny niczemu, nikomu
Sól Głębi jest naszą karmą –
pochłania naszą łajbę
pozbaw mnie głosu Panie, pani, Kreatorze
gdybym kiedykolwiek
w imię jakiejkolwiek prawdy
chciał się wywyższać,
bo martwię się jesienną dramą
która dodaje siły
i wszystkich sił odbiera
w ziarenku piasku,
wokół nasiona urodzaju
białego karła
rozbłyśnie nowa iskra
i wyda się, jakby zeznać,
że pragnienie naiwności,
to bunkier jakiejś istoty
– drgań, tego, który człowiekiem
ze spojrzeniem inwestora
pozostał