Śniadanie 23 maja ‘97 roku
czy spożyć czy poczekać
a może oddać w ręce potrzebujących
Nie wybawiaj mnie świecie
który nocą po drugiej stronie
równika świecisz
Jak księżyc promieniem odbitym
zwabiony w rymy zbawienia
o nurcie rzeczowym
Pragnę żyć świętobliwie
umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość
Jeśli karą za akt twórczy będzie
niedostatek
Ocieranie cudzych łez bywa
korespondencją między wnętrzem a zewnętrznym przejęzyczeniem
bo na językach nas mają płyty kontynentalne
Posiłki w cenie życia
– zimne ciepłe – ty nosisz na sobie spojrzenia narodu
A moneta pada reszką na stół
by nie budzić pokoju ptaków
Nie mów do mnie przepiórko
Kochaj mnie żywiole miłości