Boże mój Boże – Synu mój synu
wiem i nie wiem, nic i Wszystko
Miłość i miłość, zderzenie i ostrożność
a pomiędzy wiersze próby najwyższej
bo czekałem życie całe i pogodziłem się z niepogodzonym –
nie przyspieszam, twoja dusza ma smak marzenia
twoje usta zabrały wdzięk światu, a dały tylko poruszenie głazów na skarpie
i dalej nie pojąłem, że ty też czekasz – tylko się boisz
a więc porzuć głos, milczenie, porzuć dotyk i porzuć to, co Ci się zdaje
na rzecz tego, co jesteś pewna, bo jestem pewien szlaku
choć wyszedłem poza ramy, to dalej:
niech będzie cisza, niech będzie hałas, niech będzie wieczne to,
co nazywają pieszczotą, niepewność pewna
jak cztery pory roku, jak paznokci długość, jak
analiza przypadkowego spojrzenia w oczy i twoje oddanie
w moją poezję
A na koniec pozbaw mnie własnego domu, bym w domu Ojca
zaznał pocieszenia, bo ziemia ta była mi torturą
A Z niech nie będzie końcem, a tylko początkiem twego imienia
Ja wiem Ty wolisz półśrodki ale nic, szlak się kończy i zdobędziemy szczyt
to przecież wagon dla zakochanych, a zakochanie to też fortuna
gdy mam Ciebie takie nic – wystarczy…