Mam
Atmosferę i prywatność w kropli, która drąży
A nazwy nieznane, bo nadane przez wietrzność
Bo widzieć – to widzieć
A skradziono nam porządek rzeczy, o kulistej formie
Odepchnięci od wyrazu – spowszedniały nasze prawa
A obowiązki względem człowieka świata
– Człowiek Świata nigdy się nie obudzi
– Człowiek ziemi pielgrzym zgody opowieści i niezgody mitu
Przeczyta, to co powiedziane jest
I odłoży na półkę minioną noc, to takie klasyczne
Strąci ze stołów ptaki, którym został okruch, a tom miłości
Ożywi cudze wargi – ziemia ta, naprawdę – naprawdę
Upiecze kruche ciasteczka
Wewnątrz pieśni w dolinie zaścieli nam łoże śnieg
O imieniu poezji, do której czuję więcej niż do jakiejkolwiek prostoty
Bo tworzy Bóg, człowiek świat stwarza
– A opętani okolicą poetów nauczymy się budować
Takie rzeki, by świat, który w nich odbity
Został i trwał, bo to nam dano – kilka potrzeb – nie,
Nie? Dzień trwa o poczet bez dziwowiska