Miłość i tytan

chwytam słowa wprost wyrwane z trąbki Eustachiusza

siedmio, stopniowe, schody

*

a potrafią się kłócić o rzeczy po zmarłym, kiedy przynosisz dzień w koszu wiklinowym
z wczorajszych świąt
we wtorek łatwiej o pracę może znałeś dzień urodzin połowy, może znasz pęknięcie pnia?

w piątek tylko początkiem dnia, bo kto przysięgę naruszy ziemi tej kołysanki,
ach biada jemu za życia, biada i biada jego złej duszy
czwartkowo upalnie zakładam kalosze najlepiej łowi się ryby
sobota upływa mi na opalaniu zapomnij o byłym i obecnym czasie – już Bóg, panie ty spojrzałeś i spisano noc
do trenera, klaszcze synów echa, śnieg zaprzepaszczenia – opalam się późnym wieczorem
nie bezczeszcząc piątku – choć i tak uważam, że Jerycho należy odbudować
choćby na ciszy i snach, M i T

bas i wypalona zapałka mają się stykać główkami
żadnego innego zbliżenia –
prócz oprócz zakola rzeki, delty serc które meandrem nazwiemy także

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.