Waliza wiekami
niesiona prze ery
najpotrzebniejszych nocy
zasłoniętych plombą
wypchana sednem
zamknięta kluczem
z dnem o czyściec i niebo przyprawiającym
Wypada z rąk trzykrotnie
Czekana otrzymana
skrępowana
nie rozbrajaj swego błędu
że wyszedłeś z domu
i drogi powrotnej już nie dojrzysz
Wróci wspomnienie
kilka brudnych słów
nie, których nie było
Ale tak – nie
które będą zawsze