rozpal ogień mego serca
niezapominajko wiosno
otocz żeremiem górskie
wodospady twoich piersi
niech lecę
w meandry toni braw
ku sokolim gniazdom
niech lecę po
żyto które zjadasz
okiem przeznaczenia
rzuconym w poznane
alegorie nieba stany
wrażliwych nut tętent
gila świst jaskółki
na trel słowika muzo
moich trzydziestu lat
ach twarda ręko pochopnych tez
zbawienia
piękności piekieł
niech twój szept napawa
swoją wonią słowny kałamarz
w nim: zero i wszystko
atrament i jego wola czystej kartki
wyrzut politowania
rzece? dokąd panta rhei
A deja vue i Z soli deo