Kochałem świat i tatę, ale śmierć jest ważniejsza. Bo jakby obowiązkowa?
Bo nie chcę zawalić najważniejszej roli życia –
wole umrzeć – wierzę, że tam gdzie idę już nie nagrzeszę, że jest sprawiedliwość. A ci co gnębili odszczekają kwestie nieokreślone.
I mój piesek, który daje łapę i jest jedyny na ziemi spośród przyjaciół, który kocha cię więcej niż siebie samego.
Nic to poetyckiego, nic w przeręblu kanwy sztuk, ale poetyka się wyczerpała. Operacja miłość zakończona… Zubożało domu ognisko.
Niczego już nie rozpoznam, język stał się obcy a rodowity.
Nawet końca nie pozbawię nadziei, w oczach można unieść nieba biały tulipan
na prawach rękopisu.