Nie, dla siebie. Nic pod siebie
Cześć. Od morza i gór. W sobie. Nie ma w poezji
powstańca z kolan
Ocalenie, zsyłka!
Cóż płomień
Rozleje się po akwenach leniwych gajów.
Zdejmą cię z Wyrazu Sztuki
Z prawego oka, na lewym zaistnienie w tuzinie poczekalń.
Na miłość, przyjaźń, szacunek.
U prawdziwych prawda stygnie
U kłamliwych kłamstwo wrze
Mam swój cień i cierń rzucam w mgłę i by wygładzić krawędź…
I tak zauważą – ból szeptu i milczenie zagłaskania,
– ach, ach!? Wiecznie trwa
Uniesienie gdy w ustach sól
Na twarzy bryza, wiatr, w sercu powinszowanie
.
(Pamiętaj, jeśli to kopiujesz bez mojej zgody, ale wykorzystujesz metafory – jesteś zwykłym złodziejem.)