Ja, Wygnaniec mowy, Uciekinier szeptu zwraca się dziś
do ciebie roztropna tęsknoto: Czy kiedykolwiek wierny –
byłem wierny tobie? Czy kogokolwiek zdradzałem –
zdradzałem ciebie? Jeżeli już nadszedł kres długów
mądrej wymowy: uśmierć mnie, niechaj wzejdzie słońce
między nami. Zawróć rzeki bieg, by moje powroty
uchodziły za dobre, były zawsze ku stałemu portu wiedzione
wiatrem na usługach opatrzności gwiazd. Uniesieniem
mgieł – świadectwo romansu rud szlachetnych.
U tego potoku, w którym kamienie to popiół jesiennego
deszczu, w tym mieście milczenie w tym kraju głodówka,
a między ludźmi: Wieczny Pokój. W nim odpływ
i przypływ, poezja, zaczarowany święty uniwersytet…,
w którym uczona jest kolejno: Wiara, Nadzieja, Miłość.