między koronami drzew nie liczy się świat
dam ci wianek i koronę z azalii świat nie liczy się
pierwsze kroki naszych podopiecznych wyznaczą
cienką granicę między jawą a owocodajną powszedniością
nabiorę haust powietrza by krzyknąć
zostawić życie lepszym niż zastałem
nasze tajemne domowe kryjówki
niech sens wypełni twoje dłonie i oczy
którymi tak bez skazy patrzysz a patrząc rzucasz
i niewinnie cicho ocierając łzę
rozbierasz mnie z nieprzychylnych wiatrów
ja ten sam pędzę w doli czy niedoli
po skarb by żyć by żyć weźmy kamienną filozofię
w dłoń witam cię krzewino początkujesz
kiedy rozmawiam
z echem zadłużonej frazy
wracają z nieba dzieląc z nami gwiezdne tajemnice