nie mam siły tytanicznej, a jeszcze więcej nas w tym
kilku sekundowym zegarze – niesiony na plecach
przez wolne kraje, pomimo, że Wilde kocha Douglas’a,
wiatr, kiedy mija słońce dla dobra mas cierpię na wiersze
– oplute krwią bluźnierców i nieuprawomocnione.
szuka odnogi, by uszczypnąć słońce, w końcu staje
i odpoczywa dla dobra wspólnej sprawy – kwiatu
budzącego się wiosną: wdaje się w romans papierków
z porami roku, pogodą i klimatem, pierwsze lato za nami,
jest jeszcze mgła, której nikt nie rozumie, bo wolał
wydać grosz na dno jeziora