dławiąca się puenta ustąpiła łzie
spadła z wysokości Jerycha
trąba obłąkana gracją kwitnienia
wyrwanej z konstruktywnego kontekstu
włożonej w wyrażenie
osądzona wyrokiem języka obcego
starością, niezbyt piękna
za młodu
najczulsza i ukochańsza powierniczka Szarości Dnia
z wieku na wiek lubi tęczy suweren
z perpetuum mobile wyciągnięto silnik
i włożono w usta poety śmiechu
słodycz drgającej struny –
wymóg mój: Nowa Wartość prawdy wrodzonej
w dualne współistnienie