śpiewam wymachem musztry
kaszlę pychą trutnia
upadam Bogurodzicą oka
w łezce cały wszechświat
powieka obcym lądem – morza już zabrane
widziano nas na rozwidleniu słońc
promienie toczyły koło
by upaść elipsą łuku tryumfu
zdławiono ugór swą konstatacją, splądrowano rany
w głodzie jesieni natchnienie?
uparte wyrwy okruszyn chleba
węgła stóp nie parzą – nastały chude dnie
Pamiętaj, jeśli kradniesz moje frazy, przywłaszczasz sobie moją własność intelektualną – jesteś zwykłym złodziejem.
Maksymilian
LikeLike