promień śledzący uniesienie, gwizd ślizgający się
na chodach, nadgryzione morze, uszczypnięte
chmury i niebo. Podjęto próbę napisania prostego
wiersza: runęło upojenie, góry wypiętrzone
mówieniem – cisza pomiędzy ciałami niebieskimi
zręczność doboru oddech: do rzeźby ciała
i nieuchwytności ducha. Rusztowanie sięgające
gwiazd wali się, ustało bicie – zaczęło się: spadek
ciśnienia w śluzie pomiędzy przesileniem,
a równonocą? Seplenię w twoje milczenie pustynie
kultury żywej: kultury martwej owoce może umiej mówić – przyodziana lecz
umarła – miłością. Uczucie: tak odlegli, a bliscy