wygnałem dobre wiatry
za dziedzinę snu
urządzając im pastele umyślone
zachętą nad mostem skupienia
mam dłonie pełne ucieczki
w dotyk i czułość
linie papilarne nieskończone
pęd myśli – wzbrania się przed:
– odpuszcza przed:
– obojętnieje przed: kłodą umacniając dom
zamążpójściem, gdy wyjdzie
na jaw kurtyna
sceny tego świata zamilkną
reumatyzm słowa
ugodzi w wieczór pełen presji, uroni łzę sumy oddechów
piersi gładzonych rękoma
czystymi