w nieszczelności między wiarą, a niewiarą
jest tu gdzieś teza, z którą borykają się sceptycy…
dla starca pogodzenie się z przemijaniem,
dla niemowlęcia nauczenie całego świata.
– gdzieś uleciał pakt o nieagresji, a cała sala bije
brawo. nie chcę już być twoim bohaterem
ani robaczkiem na rysunku, jaki kreślą architektoniści
dla dobra czytelnika dołożę starań, aby
zamilknąć, kiedy już mi nie będzie dane nic
powiedzieć. czekałem na możliwie najłatwiejsze
wiersze ale nic to, wyrwany fragment
z wieczności, wiatry węzłujące trampki i miękka
woda, w której umyłaś ręce po wszystkim –
mówiąc, że strach pokochał boga, we wszystkich
jego trzech osobach. czy ty krztusisz się
kosmosem? później wylewając sto tysięcy paczek
chusteczek. i tysiące wierszy pisząc jeden
w sekundę, temperatura zbiegła przeszłość przed
atramentem – po pracy, kiedy mam czas tylko
na wydanie podwyżki i przejście przez morze
– te zgodne z alfabetem. nerwowe