dławię się jakością
łaknę łez u podnóża góry
ujadania psa na szczycie
zaćmione pociągi węgiel
ostał się jako złoża szczęścia, zadłużenia
na klasę wpływa klasa
na plebs proletariat na proletariat
teorie spiskowe
na tej ziemi i łzy, i splunięcie
budują gamę na pięciu liniach
bo tyle jeszcze jest constans
w zeszytach do muzyki, a poezja
także unosi brwi
zaś wyładowanie mojej chuci –
unieś chmury, podźwignij idee
z pawlacza czasu nim wlejesz
wosk z rys woskowych, bo na Rysach
byłem tylko raz i to tylko we śnie
to miejsce ku podniesieniu
o mnie mówią: poeta wysokiego
napięcia, a ja myślę, że wysokiego
ryzyka, bo lubię być górnikiem
w przerębli komnaty
odnajdywać sensy zagubione
uroczyska twej kurwy mać, jak platany
i platyny czasem – niepotrzebne